Co uczniowie kupują w sklepikach szkolnych?
Sklepik szkolny, podobnie jak automat z przekąskami i napojami, to dla wielu dzieci świątynia bylejakości, tłuszczu oraz cukru. Oferowane produkty zwykle zawierają kilka łyżeczek cukru dodanego w porcji, i nie są to jedyne słodzone posiłki w codziennym jadłospisie dzieci. Przy lawinowo rosnącym poziomie otyłości u najmłodszych – zamiast wprowadzić odgórne regulacje, do szkół wstawiane są kolejne automaty z cukrem i tłuszczem, z których dzieci mogą korzystać podczas przerw nawet kilka razy dziennie. Czy ktokolwiek zastanawia się nad konsekwencjami, zanim wyda pozwolenie na listę produktów dostępnych do samodzielnego zakupu w szkole? Czy kogokolwiek to obchodzi? Czy da się zmienić świątynię bylejakości w miejsce z lepiej zbilansowanym jedzeniem?
Co oferuje sklepik szkolny?
Jeśli sklepik szkolny nie ma rozbudowanej oferty, to utrzymuje się z tego, co sprzedaje się najlepiej: słodkich, słonych i tłustych produktów. Są to między innymi słodzone wyroby piekarnicze, batoniki, paluszki, precelki, słodzone jogurty, słodzone napoje, pseudosoki itp. Według badań sprzed kilku lat niemal 2/3 uczniów kupuje w sklepiku szkolnym przynajmniej raz w tygodniu, gdzie słowo „przynajmniej” oznacza, że może to dziać się również 3, 5 lub 10 razy w tygodniu. To może wydawać się nawet wygodne – rodzic daje rano dziecku pieniądze i mówi “kup sobie coś w szkole” – w miejscu, w którym teoretycznie powinno być coś dobrego i wartościowego. Miejscu, z którego dziecko powinno wynieść nie tylko elementarną wiedzę z różnych przedmiotów, ale też podstawy zdrowego odżywiania i stylu życia. Miejscu, w którym wykucie na blachę rzek Egiptu ważniejsze jest niż zwiększanie świadomości dotyczącej konsekwencji nieprawidłowego stylu odżywiania.
Dając dziecku pieniądze na jedzenie z automatu lub sklepu z przekąskami, przygotowywanie śniadania i drugiego śniadania mamy z głowy. Przy braku elementarnej wiedzy z zakresu zbilansowanych posiłków dziecku trudno jest jednak zrozumieć czemu nie powinno opierać śniadania na pseudomięsie z bułą, dlaczego nie warto jeść słodyczy kilka razy dziennie, a także jakie będą konsekwencje codziennego nadmiaru cukru w jadłospisie. A konsekwencje dla zdrowia fizycznego i psychicznego pojawiają się stosunkowo szybko, bo cukrzyca typu 2 czy otyłość nie czekają na specjalne zaproszenie. Przy braku jakiejkolwiek kontroli nad spożywaniem cukru u dziecka droga do problemów i zaburzeń jest szeroko otwarta.
Dieta dziecka zależy od rodzica
Nigdy nie zrozumiem rodziców, którzy nie zgadzają się na usuwanie niezdrowego jedzenia w sklepikach szkolnych. Bo oburzenie producentów rozumiem doskonale – w końcu to spory i łatwy pieniądz, młody konsument jest mniej świadomy i zdecydowanie mniej wymagający, jeśli chodzi o skład produktu. Stąd protesty producentów i dystrybutorów, dotyczące usuwania nadmiaru cukru i tłuszczu z menu dziecięcego nie są zaskoczeniem. Ale czemu rodzicom, którzy teoretycznie kochają swoje dzieci, tak zależy na ryzykowaniu zdrowiem swoich pociech poprzez przyzwolenie na codzienny nadmiar kalorii, cukru i tłuszczu? Odpowiedź na to pytanie pozostaje dla mnie niewiadomą.
Oczywista jest dla mnie natomiast potrzeba szukania wystarczająco dobrych rozwiązań, kompromisów. Bo nie chodzi przecież o zabranianie czy natychmiastowe usuwanie słodyczy i słonych przekąsek z jadłospisu dzieci. Chodzi o budowanie prawidłowych nawyków, wyjaśnianie konsekwencji oraz pokazywanie lepszych alternatyw.
Po pierwsze – budowanie nawyków. Mimo, że mocno posłodzony kompot do codziennego obiadu w szkole jest według norm żywienia w placówkach OK, to utrwalenie nawyku picia słodzonego napoju nie tylko w ciągu dnia, ale też do posiłku OK na pewno nie jest. Przeciwnie – ma szereg negatywnych, często nieodwracalnych konsekwencji.
Po drugie – budowanie świadomości. Dzieci potrzebują tego, co dorośli – dostępu do informacji, wyjaśnień i wsparcia. Jeśli rodzic powtarza dziecku bzdury o tym, że słodycze są w nagrodę, że to przyjemność lub coś, na co trzeba zasłużyć, a brak byle jakich produktów w sklepiku szkolnym to „brak zrozumienia potrzeb uczniów” czy „odbieranie dzieciństwa” albo przyjemności – dziecko dokładnie zapamięta te słowa.
Czasem warto wyjaśnić, jakie zagrożenie niesie za sobą codzienne spożywanie byle jakiego jedzenia, codzienny nadmiar cukru. Trzeba pokazać lepsze i gorsze przykłady, realne scenariusze i poświęcić 15 minut na wytłumaczenie podstawowych zasad funkcjonowania organizmu. A zasady są proste: codzienny nadmiar kalorii przyczynia się do otyłości, codzienny nadmiar cukru – również do cukrzycy typu 2. Słodkie i słone, tłuste przekąski łatwo przedawkować, bo są tłuste, słone lub słodkie. Wszyscy je kochamy, bo tłuszcz jest nośnikiem smaku. Jednak ich codzienny nadmiar może oznaczać kłopoty. Dodatkowo samo gadanie nie wystarczy – warto dawać dobry przykład. I nie oznacza to wcale chleba z wodą czy koktajlu z jarmużu. Jadłospis dziecka może być pełnowartościowy, urozmaicony i słodki bez ton cukru dodanego czy tłuszczu. Tak samo zresztą jak dieta dorosłych. A jeśli nie wiemy, jak skomponować posiłki – może warto poprosić dietetyka o wsparcie, w oparciu o to, co dziecko lubi i może jeść?
Przykłady lepszych alternatyw dla dzieci oferowane przez sklepik szkolny
Kompromis w sklepiku szkolnym jest możliwy i wpadło już na to wiele firm. Sklepiki szkolne oferują np. kanapki z dodatkiem warzyw, a nie z samym pseudomięsem, batoniki orzechowe, jabłka, naturalnie słodkie koktajle owocowe (bez cukru dodanego), sałatki, małe paczuszki orzechów czy bakalii oraz wodę, czy napoje z obniżoną zawartością cukru lub z dodatkiem soku owocowego. Dzieci chętnie wybiorą to, co ciekawie wygląda i fajnie pachnie, a tak może być nawet z atrakcyjnie podanymi mini marchewkami. Żaden sklepik szkolny nie musi rezygnować z działalności, a rodzice powinni się raczej cieszyć z tego, że dziecko nie kupi już na drugie śniadanie 11 łyżeczek cukru w postaci małej paczki żelków.
Nawyki żywieniowe dziecka kształtowane na poziomie przedszkola czy szkoły podstawowej są kluczowe dla jego wyborów (a często i problemów) w przyszłości. Nie nad wszystkim da się zapanować, nie nad wszystkim trzeba. Z pewnością warto uczyć dzieci podejmowania świadomych decyzji, warto rozmawiać i przeanalizować to, co oferuje codziennie sklepik szkolny. Dzięki spokojnej rozmowie bez zmuszania, zakazów i nakazów, dzięki lepszemu zrozumieniu tematu, młodym konsumentom łatwiej będzie częściej wybierać lepszą alternatywę i o to właśnie w tym chodzi.
Więcej tekstów na temat diety dziecka, cukru i nawyków żywieniowych znajdziesz na moim blogu Doktor Ania.
Kategorie: Inne
Kategorie: Inne