Gdzie są Twoje pieniądze Dziewczynko?

Gdzie są Twoje pieniądze Dziewczynko?

Przy okazji rozpoczęcia rejestracji na kurs online “CUKIER” wrzuciłam na instagram i facebooka zdjęcie z podpisem “kup sobie coś ładnego”. Nie musiałam długo czekać na dyskusję na temat tego kto na co i po co wydaje swoje pieniądze. No właśnie.

“Swoje pieniądze”?

Ile razy usłyszałaś “to nie są Twoje pieniądze”. Albo inaczej, wersja bardziej wysublimowana: “to są nasze pieniądze!” (teoria), ale “po co Ci ta para spodni, przecież masz” (praktyka). Ile razy była bardziej lub mniej wyraźna granica między “ja mogę wydawać” a “pokaż mi paragon”? Czy Wy w ogóle macie wspólne konto? Albo masz dostęp do jego konta? Wiesz ile zarabia? Wydaje?

Pieniądze mnie nie interesują.

A szkoda, bo pewnego dnia możesz obudzić się z ręką w nocniku – dosłownie i w przenośni. Mam wrażenie, że nie umiemy i nie lubimy rozmawiać o pieniądzach, tyle tylko, że jak się razem mieszka i dodatkowo wychowuje dziecko – wypadałoby kilka spraw ustalić WSPÓLNIE.

Transparentność.

Nie chcę nikomu zaglądać do kieszeni, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że ja nie pracuję i wychowuję dziecko a on mi “wydziela” 300 pln na pieluchy. Albo nie mam pojęcia ile on zarabia, nie wiem co będzie jutro i nie mamy wspólnych planów. Wspólne konto też jest jakimś rozwiązaniem jeśli pasuje obydwojgu, bo daje pełną przejrzystość. Brak informacji i brak rozmowy w tym temacie brzmi dla mnie wręcz ABSURDALNIE.

Rozmowa.

Powinna być podstawą. Każdy jest w stanie wypracować własny system, kompromis. Ale trzeba i warto rozmawiać. Jeśli zamiatasz temat pod dywan – niezależnie jak wielka jest teraz Wasza miłość – kiedyś może być mniej kolorowo.

Przemoc ekonomiczna.

Gdzie jest dla Ciebie granica między “przecież to on zarabia” a gdzie zaczyna się już przemoc ekonomiczna?

Dlaczego masz kompleksy? Wygląd? Wykształcenie? Myślisz, że nie zasługujesz na rozmowę lub wspólne decyzje finansowe? Zajmujesz się “tylko domem i dziećmi”? Moja Droga, TO JEST PRACA. NIE ZABAWA. Czasami bardzo trudna praca, zwłaszcza dla kobiet, które były całe życie czynne zawodowo albo dla tych, które nie chcą lub nie potrafią odnaleźć się roli gospodyni domowej. Wykonujesz pracę, jesteś takim samym uczestnikiem życia jak on, należy Ci się SZACUNEK mimo, że za swoją pracę nie dostajesz wynagrodzenia. Często wręcz przeciwnie – szydercze spojrzenia i idiotyczne traktowanie. TO ŻENUJĄCE.

Zadziwiają mnie niektóre osoby, nazywające faceta “sponsorem” gdy kobieta nie pracuje, “tylko wychowuje dzieci”. Proponuję takim osobom (zwykle bezmyślnym kobietom, niestety) policzyć ile ten wspaniałomyślnie zarabiający mężczyzna wydałby na opiekunkę do dziecka + pomoc domową. Bo gdy kobieta pójdzie do pracy, dom sam się nie ogarnie, obiad nie ugotuje, dzieciak sam się nie przewinie Jaśnie Książę. Trzeba będzie robić to WSPÓLNIE.

Albo zatrudnić pomoc. ZATRUDNIĆ – kumasz to? Zapłacić obcej kobiecie za to samo. A nieeee no to już co innego. Przecież ona pracuje, musi dostać kasę.

NAPRAWDĘ?

Dom.

Nie jestem przesadnie wybitną Gospodynią. O wiele bardziej niż błysk i wylizane 11/10 podłogi interesują mnie nowe zalecenia jakiegoś Instytutu, wspólne układanie puzzli czy zdrowa kolacja dla mojej Rodziny. Ale ja jestem jedynym dorosłym w moim domu, nikt nie zrzędzi mi nad głową czy podłoga jest wystarczająco czysta, nie pokazuje mi palcem “jeszcze tu”. Staram się aby było czysto codziennie, bo lubię gdy jest ładnie. Ale czasem nie jest bo NIE MAM SIŁY posprzątać i nie robię z tego problemu.

Niestety znam Dziewczyny, które mają wzorcowy porządek, zawsze świeże kwiaty (też mam!) i obiad, a jednak to za mało. Za mało aby zasłużyły na rozmowę o finansach jak z równorzędnym partnerem przy stole. One co najwyżej mogą siedzieć na podłodze, gdy Jaśnie Pan będzie przemawiał albo robił wykład pt “na co tyle wydałaś i dlaczego”. Mimo, iż sam CODZIENNIE kupuje syf do jedzenia, wydając na to często SETKI pln miesięcznie – nie, tu nie ma problemu. Problemem są spodnie za 119pln albo 250 pln w sklepie z jedzeniem. To jest dla mnie ABSURD.

Obudź się Dziewczynko.

Zanim nie jest za późno. Usiądź, pogadaj z nim. Otwarcie, szczerze. Może jakieś tabelki zróbcie – to się czasem sprawdza.

Obudź się, zanim Twoje dzieci zaczną obserwować chorą relację finansową – to niezdrowe tak samo jak tony cukru codziennie.

Obudź się i rozejrzyj za dorywczą pracą, miej swoje pieniądze. 500+ rozleniwia ale kawałek etatu czasem potrafi zmienić wiele, odświeżyć życie i domowy budżet.

Warto rozmawiać bo niektórzy NIE są świadomi tematu, a brak rozmowy i wstyd dodatkowo potęgują problem.

Nie czekaj, samo się nie zrobi. A jeśli jesteś w patowej sytuacji – szukaj rozwiązania lub pomocy na zewnątrz. Są miejsca, fundacje gdzie można się zgłosić i uzyskać info co dalej, jakie podjąć kroki.

Nie czekaj. Obudź się Dziewczynko. Nigdy nie jest za późno.

Kategorie:

Kategorie: