Jestem beznadziejna.

Jestem beznadziejna.

Jestem beznadziejna. Znasz? Znasz. Ja też znam. Wszyscy znamy. Ci uśmiechnięci ludzie z facebooka i instagrama też. Ci co mają takie zajebiste życie, domy, partnerów, dzieci, pracę i dalekie podróże też. Tylko te idealne modelki i top modele wstają codziennie rano i uśmiechają sie do siebie w lustrze myśląc 'wow ale czad’. Serio tak myślicie…?

To jesteście w błędzie!

Jestem beznadziejna/y.

Kto Ci takie bzdury zaserwował? Powiedział wprost? Zasugerowała? Pan Prezes? Ojciec? Matka? Brat? Partnerka? Dziewczyna? Szefowa? Mąż? Żona? Kolega z pracy? Ktoś w szkole? Na uczelni? Koleżanka z placu zabaw dla dzieci?

A może sami wpadliście na to w jakiś cudownie odkrywczy sposób? Jak tam miłe Panie? Co tam w magazynach? Idealna figura? Piękne, długie i gęste włosy? Gładka skóra? Holiłódzki uśmiech? A Wy co – prędzej łódzki niż holiłódzki…?
A Wy Panowie? Zazdrościcie innym facetom z siłki mega rzeźby? Pompa musi być? Płaski brzuch jak ze sfotoszopowanej okładki? Zajebista, bujna fryzura? Inni mają super fajne życie, co? A Wy – beznadzieja, nuda i jeszcze ten wygląd – masakra.

Uwaga!

Przełomowe odkrycie – nawet najpiękniejsze kobiety mają chwile w stylu 'o rany, wyglądam jak kupa’, najpotężniejsze umysły nieraz krzyczą 'dżizas, ale ze mnie debil’. Banalne ale prawdziwe, tak to wygląda, chyba o tym wiecie. Niektórzy mają lepiej niż Ty, a niektórzy gorzej – to oczywiste. Wniosek jaki warto z tego faktu wyciągnąć to akceptacja stanu rzeczy na który nie mamy wpływu i próba zmiany tego co możemy. Akceptacja skłonności do słodyczy i/lub gównianego żarcia i być może próba zmiany, stopniowego ograniczenia.

Nie ma sensu.

No błagam: karać się non stop za złe nawyki? Ależ to do niczego nie prowadzi. Budowanie ściany z poczucia winy spowoduje, że kiedyś rąbniemy w nią głową i nie dość, że będzie zdziwko to jeszcze zaboli.
Kiedyś usłyszałam banalne ale fajne zdanie: 'Ty jesteś ok i ja jestem ok’. Taki banał, serio! A teraz stań sobie grzecznie przed lustrem i powiedz to do siebie. Właśnie tak – jesteś ok!

Jestem ok.

Mam wady ale nie jestem beznadziejna/y bo jestem gruba, żrę żelki na kilogramy, kupuję parówki, mam gruby brzuch, siedzę w domu a inni balują, lubię hamburgery itp. itd. Jesteś w porządku. Każdy lubi, każdy ma słabości, wady, defekty. To jest NORMALNE.

Inni biegają maratony i wrzucają foty #gymlife, ja nienawidzę siłowni a po 100m biegu mam zadyszkę. No to co? To nie chodź na siłownię, znajdź coś co lubisz – może szybszy marsz z muzyką na uszach? Rower? Rolki? Łyżwy? Schody zamiast windy? To też jest ok.

Co dalej?

Bądź dla siebie dobra/y. Planuj nadprogramowe atrakcje.

A może chcesz coś zmienić? Super! Zapraszam do działania, fajna decyzja, warto!

Nie chcesz? Boisz się? Ok. Poczekaj jeszcze, poprzyglądaj się, obserwuj mojego fb, ig, snapchata, blog. Może coś wpadnie Ci w oko, jakiś fajny pomysł, inspiracja. Może zmienisz zdanie. Na spokojnie, bez spiny.

Z całą pewnością nie jesteś beznadziejna/y.

Dlaczego? Bo ja też lubię słodycze, czasem zjadłabym żelka, zdarza mi się zjeść fastfood, czasem przytyję 3kg, a teraz zamiast balować w sobotni wieczór – siedzę w domu przy kompie. Czy jestem beznadziejna? Nie. Czy czasem tak myślę? Tak, mam czasem gorszy nastrój i akceptuję to. Zawsze znajdzie się ktoś mądrzejszy, ładniejszy, chudszy, młodszy, bogatszy, zaradniejszy, lepszy w robocie, ktoś kto się lepiej odżywia, lepiej gotuje, lepiej dba o dzieci, w końcu ktoś kto w Ciebie nie wierzy, kto wbije szpile, hejter itd. Są też brzydsi, głupsi, grubsi – życie! Hejterom i osobom toksycznym współczuję. ALE nie łączmy tych wszystkich faktów z jedzeniem tego i owego ok? Starajmy się nie jeść 'w nagrodę’ i 'za karę’, a na stalowe nerwy i dobry nastrój polecam pestki dyni.

Jestem beznadziejna bo zjadłam brownie.

Czy przytyłam ostatnio 3kg? Tak ale nie będę marudzić, katować się tekstami typu 'oboszsz, wyglądam jak krowa’ – ograniczę słodycze i postaram się zrzucić.

Czy mam wyrzuty sumienia i jestem beznadziejna bo zjadłam brownie – milion kcal, tłuszczu i cukru? NIE! Cóż, trudno stało się. Było pyszne, dlaczego mam się zamartwiać i niszczyć organizm durnymi natrętnymi myślami skoro jedzenie było pyszne i przyjemne? Ciesz się tą przyjemnością! A skoro już się stało – nie obracaj tego w coś złego, przecież było fajnie.

’Nigdy więcej!’ obiecujesz sobie a później dół, że się nie udało. Jestem do niczego. Jestem beznadziejna/y. PO CO? Będzie następny raz! ALE może tym następnym razem postaram się zjeść z kimś na spółkę zamiast całe sama? Może zjem 3/4 porcji – pokażę sobie samej, że potrafię. Do tego w tym tygodniu przyłożę się do menu – mniej kaloryczne posiłki i nie jem 4h przed snem.

Ej, spokojnie. Wszystko stopniowo da się zrobić. Metoda małych kroczków.

Pamiętaj: ja jestem ok i Ty jesteś ok.

Kategorie:

#, #, #, #, #

Kategorie:

#, #, #, #, #