Ciastka na śniadanie, czyli o tym jak zrobić z kogoś idiotę.

Ciastka na śniadanie, czyli o tym jak zrobić z kogoś idiotę.

Śniadanie. Zboża + mleko. 5 zbóż nawet.

Na rysunku szczyt technologicznej finezji zdobnictwa cukierniczego czyli zbożowo rzeźbione ciastko oraz kubek plus jakiś dzbanuszek (?) i kłos. Grafik się postarał, chociaż nie do końca rozumiem co miał na myśli, jeśli chodzi o kompatybilność ze składem.

Spojrzałam na opakowanie okiem spieszącego się Konsumenta.

Wysoka zawartość, wyselekcjonowane, wartościowe, jedyne takie, witaminy – te hasełka robią robotę. Wygląda na to, że cztery ciastka załatwią mi czasowo i zdrowotnie “cały poranek”. Hehe.

Ciastka prawie zdrowe.

Opisy na opakowaniu sprawiają, że ciastka wyglądają na, hmm, niemal prozdrowotne. Niektórzy mogą odnieść wrażenie, że to pełnowartościowy posiłek. Zwłaszcza gdy ktoś nie ma czasu lub możliwości, żeby wyjąć lupę i czytać co producent miał na myśli pisząc ‘pełnowartościowy posiłek’ tym drobnym druczkiem. Jak zatem podejść do tematu śniadaniowych ciastek?

Fakty.

Jak kupujesz ciastka to patrz zawsze na zawartość zbóż, cukier i jaki dodano tłuszcz. Tu jest 47% zwykłej pszenicy, czyli prawie połowa składu. Pełnoziarnistych zbóż 22.6% – nieco ponad 1/5 składu. I teraz uwaga. Akurat w tym konkretnym przypadku producent zlitował się i napisał jak jest – czyli dał total w produkcie. Niestety często bywa inaczej i należy mieć ze sobą kalkulator, aby dowiedzieć się ile tak naprawdę jest czego. 

Standardowe zagranie.

Wizualnie wygląda super, po obliczeniu już niestety gorzej. Czyli operowanie procentem procenta.

Jeśli producent Twoich ciastek użył takiego zagrania, to zboża stanowią X % składu i dopiero z tej wartości trzeba wyliczać dalsze procenty, zatem zwykłej pszenicy jest Y % z X %, czyli total wychodzi  Z %.  SERIO. Podobnie jest z owocami w jogurtach owocowych. Mamy wsad owocowy, i w tym wsadzie dopiero jest ileś owoców czyli ułamek ułamka.

A wracając – zbóż pełnoziarnistych innych niż pszenica jest w tych konkretnych ciastkach zaledwie ok. 16.4%, głównie płatki owsiane (6.3 %) i grys gryczany 4.3%. To się nazywa “wielozbożowość” i tak jest w większości wyrobów.

Tłuszcz.

Nie kupuj ciastek zawierających oleje/tłuszcze utwardzane/uwodornione. Koniec kropka. Palmowy: jeśli podane jest źródło pochodzenia (pozyskiwanie z odpowiednich terenów) – ok. Kokosowy, rzepakowy – ok. Różnorodność tłuszczów jest ok. Jedzenie ciągle tego samego nie jest ok. W tych ciastkach jest rzepak.

Ciastka to ciastka.

Czyli oprócz pszenicy i tłuszczu (tu olej rzepakowy, ale w innych wersjach jest też palmowy), producent dodał cukier, dorzucił wypełniacz, spulchniacze, aromaty i galante.

Gdyby ktoś szukał mleka…

To jest, owszem – narysowane na opakowaniu. Do tego być może jakiś aromat oraz 0.8% pełnego i jakaś śladowa ilość odtłuszczonego w składzie.

Podsumowując.

W tych ciastkach prawie 1/2 składu to zwykła mąka pszenna. Po prostu.

1/5 składu to cukier. W większości ciastek cukru jest > 30%.

1/7 składu to tłuszcz. W większości ciastek tłuszczu jest > 30%.

Jednym słowem te na foto to lekko podrasowane i lekko odchudzone zwykłe ciastka. Owszem, jest w nich trochę mniej tłuszczu i cukru niż w przeciętnych ale dorabianie jakiejś niesamowitej ideologii czy śniadaniowej magii do CIASTEK jest nie tyle zabawne co niebezpieczne. Zwłaszcza dla mniej świadomych konsumentów, a już na pewno dla dzieci.

A magnez!?

Ale w sensie, że magnez ma się wchłaniać z węglanu magnezu z 4 ciastek? LOL.

Czy ciastka to jest dobre śniadanie?

Nie jestem fanem żywności mocno przetworzonej, zwłaszcza takiej gdzie jest większa lub mniejsza dosypka cukru i bajerów. Jeśli potrzebuję cukru, lub gdy mam określoną (podbramkową) sytuację – takie i inne ciastka mogą mieć zastosowanie. 

Codziennie? Przekąska do biura? No fcuking way.

Dlaczego producenci to robią?

Bo mogą.

Bo Ty to kupujesz.

Bo to się opłaca.

Jak żyć?

Jak muszą być koniecznie ciastka – zrób sama. Owsiane to banalna, tania i zdrowsza alternatywa. 10 min roboty, 15-20min pieczenia i spokój na kilka dni.

Jak musisz kupić – wybieraj mądrze. Jak najwięcej składnika pełnoziarnistego i nie tylko ciągle ta nieśmiertelna pszenica. Cukier czerp z owoców, miodu itp. ALE NIE SAMYCH OWOCÓW. Stawiaj na węgle złożone z owocami i np. orzechami czy kakao. Bez dodanego cukru. Da się. 

Nie zgadzaj się na przecukrzanie syropami na potęgę. Dodatek suszonych owoców jest zdecydowanie lepszą alternatywą. Zwracaj też uwagę na bajery – im mniej tym lepiej. Na cholerę Ci farbowane, aromatyzowane gówna? Jak potrzebujesz coś kolorowego i pachnącego – wejdź do pierwszego z brzegu warzywniaka. Witaminy i składniki mineralne w cenie.

Nie pozwól robić z siebie idioty i nie czekaj na lepsze jutro.

Jak będziesz kupowała świadomie – bylejakości będzie coraz mniej na półkach. I nie, nie od jutra. Zacznij dziś, teraz. To idealny moment. Lepszego nie będzie, bo (do znudzenia będę to powtarzała, aż zrozumiesz) lepsze jutro zaczyna się dziś.

Kategorie: ,

#, #, #, #, #